sats sats
266
BLOG

KAC, SYCYLIA

sats sats Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 Kac Sycylia

 

Umieram, Jezu głowa to mi zaraz chyba ekspoduje. Chyba troszkę przesadziłem

z alkoholem podczas meczu. Otwieram oczy, patrzę na zegarek –dwunasta –

k... mać, 

rozglądam się dookoła –ja p.... to nie mój pokój. Gdzie ja jestem. Pokoik malutki,

drzwi stalowe z takim małym otworkiem w dolnej części, żeby penie piesek mógł wejść.

Łóżko twarde, brak pościeli i kibel w rogu. Ściana brudna, wyskrobana w te i na zad,

(lepiej niż Czubaszek) różnej treści napisami. A w centalnym punkcie wielki napis:

„TU BYŁEM 17-18.10.2012

MICHAEL CORLEONE”

Jestem coraz bardziej zagubiony, próbuję sobie przypomnieć wydarzenia ostatnich dwóch dni.

Coś zaczyna świtać w mojej skołatanej główce. Znacie to uczucie gdy zaczynacie sobie

przypominać ekscesy dnia  poprzedniego i z każdym epizodem potęguje się wasze

uczucie wstydu.

-Nie, ja tego nie zrobiłem, na pewno nie, a potem  ding i wraca to co zapomniane było

lub znajomi ąskawie przypomną. Ewentualnie ktoś zupełnie przypadkiem uwiecznił to

na zdjęciu lub filmiku.

 Na meczu poznałem Ryśka, Antka i  Łukasza –rodaków. Chłopaki rewelka- mówię wam.

Po dwóch, trzech godzinach rozumieliśmy się bez słów. Jakbyśmy byli z jednej podstawówy.

Konie mógłbym z nimi kraść( jak się później okazuje to w pewnym sensie kradłem ).

Chłopaki naprawdę morowe. Rysiek w knajpie pracuje i mówi że ze dwadzieścia Euraków

dziennie potrafi bokiem wyprowadzić, Antek na razie nic nie robi, ale ma nadzieję,

że w końcu po pół roku zła passa się skończy. A Łukasz, no cóż o nim ciężko coś powiedzieć,  

bo odzywał się tyle co Peter Stormare ( czy jakoś tak się nazywał kolega Steve Buscemi  z Fargo)

w pamiętynym filmie braci Cohen. Pił najwięcej z nas, mówił najmniej.

Więc ja, Rychu, Antek i  Łukciu wracając z meczu przechodziliśmy obok przystani jachtowej

i nie pamiętam już który z nas wpadł na pomysł,  że może sprawdzimy czy któregoś

nie da się odpalić.

A że Antek z Ełku jest a ja na Mazurach kiedyś byłem no to wprawę mamy.

No i okazało się że trzecia sprawdzona przez nas jednostka pływająca jest jak najbardziej

i owszem zdatna do pływania. Troszkę nam to zajęło zanim z portu, żeśmy wypłynęli

po drodze lekko tylko zarysowywując kilka innych łajb. Ale zbytnio nikt z nas się tym

nie przejął. Dalej, ahoj przygodo. Jak Julius Vern, bedziemy odkrywać nieznane lądy.

Pod koniec rejsu chłopcy się nie co posprzeczali o to czy Widzew Legia jest najlepszym

klubem w historii naszego kontynentu. I koniec końców ten cichy Łukasz wziął

i wyrzucił obu za burtę. Na mnie tylko spojrzał ale nic nie zrobił. Dalszą drogę przebyliśmy

w milczeniu jak się można domyśleć ( chociaż miałem ochotę powiedzieć że ja uważam że 

 

Legia ).

Po zacumowaniu pożegnałem sie grzecznie i oddaliłem czymprędzej od

WALNIĘTEGO ŚWIRA SUKINSYNA – tak mu krzyknąłem jak już byłem jakieś 300 metrów od niego.

Nic nie powiedział, nic.

Idę sobie drogą i dochodze do obrzeży jakiejś wioski.

Patrzę a przy ognisku siedzi paru chłopa i pją coś z gwinta. Myślę sobie przysiąde się cichutko

z boku i zobaczymy co będzie.

Okazuje się że chłopaki są wyjebiści : Enrike, Luca i Toni i mówią że jestem na SYSYLI.

To ja już zaczynam kumać skąd się wziął ten Michael Corleone na ścianie.

Zrobiliśmy parę butelek ichniejszego wina po których okazało się,

że ja biegle mówię po włosku.

-Sonno Polako i wogóle ( teraz to już znowu nie potrafię ale wtedy jak rodowity Włoch )

Chłopaki generalnie narzekali, że kryzys, że forsy nie ma i że rewolucję trzeba zrobić.

-Sono aus Pologne – teraz to już po europejsku jadę jak prawdziwy Europejczyk.

-Sonno Michael Corleone ( stąd się to na ścianie wzięło, przynajmniej mam dobre autorytety )

-Sonno komunista – a to skąd mi się k.... wzięło, czasem człowiek palnie takie coś,

że nawet mnie ręce opadają. Jak by dziadek mój jeden czy drugi to usłyszał

to by mi tak skurę przetrzepał, że przez tydzień na dupie nie próbowałbym siadać.

Ci jak to usłyszeli to mnie wybrali na swojego przywódcę i ruszamy na ratusz miejski.

A że jako Polak potrafię z bochenka chleba lub paru kartofli zrobić i coś do picia

i paliwo do Mołotowa. To zrobiłem, co prawda z lakieru do włosów i jakiejś gazrurki takie IED

(ymprwajzd eksploziw diwajs). No jak pierdykło to aż miło było popatrzeć.

Chłopaki zadowolone, ja mam poczucie, że jednak na przywódcę się nadaje.

Generalnie evrybady hepi.

Nagle moje rozmyślania przerywa walenie do drzwi czymś metalowym( głowa pęka)  I słyszę.

-Eeee. Mikael corleoni. Let’s go. Okazuje się, że te małe drzwiczki to nie dla pieska,

tylko mam łapki tam włożyć co by mnie w bransoletki mogli ubrać.

Ojj narozrabiałem, ciężko się będzie z tego wymigać.

Idziemy do sądu. Dziś już włoskiego nic a nic nie kumam. Coś z łaciny kojarzę,

że sędzia coś mówio pożarze czy płomieniach. W ogniu piekielnym skończę

jak się w porę nie opamiętam – troszkę zapóźno chyba do tego doszedłem.

Ale się chyba okazuje,  że spaliliśmy starą stodołę dziadka Toniego zamiat ratusza

i że chyba mała szkodliwośc społeczna czynu ( czuję się jak Marcin P czy gen Bielawy– u nas

takie sformuowanie oznacza zbrodnię największego kalibru – mówię czapa będzie jak nic),

a poza tym chłopcy mają po piętnaście lat ( nic dziwnego że zostałem liderem )

i koniec końców nas puszczają.

Chłopaki odprowadzili mnie do portu załatwili miejscówę na łajbie płynącej z powrotem,

pożegnali serdecznie ale widziałem że nie bez ulgi.

Wracam do szpitala i myślę jak ja się wytłumaczę z prawie dwudniowej nieobecności.

Widzę na Oddziale Profesora co się do mnie uśmiecha i mówi-

-Medikal Kauncil ok.

Myślę skąd mam wiedzieć czy ok przecież dwa dni mnie nie było i nie poszedłem na spotkanie.

Ale zaraz zaraz on nie pyta chyba tylko mi oznajmia.

A więc Medykal Kauncyl ok. Zarejestrowali zatwierdzili, mogę legalnie tutaj operować ludzi.

Wiedziałem że jak odpuszczę i przestanę się tak przejmować to samo się ułoży.

Pan Bóg  rozumku mi poskąpił ale w Swej sprawiedliwość farta dał w nadmiarzę.

sats
O mnie sats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości